Według przedstawicieli elektrowni wyciek nie stanowi najmniejszego zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi.
Czeska opinia publiczna została poinformowana o wycieku dopiero w nocy z poniedziałku na wtorek przez przedstawicieli kierownictwa elektrowni i Państwowego Urzędu Bezpieczeństwa Jądrowego (SUJB), którzy odpowiadali na protesty przedstawicieli austriackich i niemieckich organizacji ekologicznych oraz regionalnych polityków z Austrii i Niemiec, domagających się wyjaśnienia całej sprawy.
Według rzecznika prasowego elektrowni Milana Nebesarza, woda wyciekła przez niewielką szczelinę w rurce o średnicy trzech centymetrów, która jest częścią urządzenia pomiarowego pompy odprowadzającej wodę z systemu chłodzenia reaktora. Woda - dodał Nebesarz - trafiła do pomieszczenia, do którego nie mają dostępu ludzie, i ściekła do specjalnej, przygotowanej właśnie na takie wypadki kanalizacji.
- Rzeczywiście może się stać, że pęknie rurka w urządzeniu pomiarowym i woda trafi do specjalnej instalacji kanalizacyjnej. Taka awaria wymagałaby szczególnej uwagi dopiero wtedy, gdyby dochodziło do niej częściej - powiedziała szefowa Państwowego Urzędu Bezpieczeństwa Jądrowego Dana Drabova.
Jej zdaniem awaria jest całkiem niewielka. Władze Austrii zostały o niej poinformowane, ponieważ czeski rząd przed uruchomieniem Temelina zobowiązał się do przekazywania wszelkich informacji o awariach w elektrowni.
Zdaniem przedstawicieli organizacji ekologicznych Górnej Austrii wyciek radioaktywnej wody z systemu chłodzenia reaktora nie jest drobną usterką, ale kolejną wadą (po serii awarii w energetycznej części siłowni), która potwierdza, że elektrownia jądrowa w Temelinie nie jest bezpieczna.
Już w chwili uruchamiania elektrowni, przed czterema laty, austriaccy ekologowie na znak protestu blokowali czesko-austriackie przejścia graniczne. Doszło wtedy również do wyraźnego ochłodzenia stosunków pomiędzy Austrią a Czechami.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.