Prokurator chce się dowiedzieć, czy Jaruzelski wie coś o niszczeniu dowodów i mataczeniu po masakrze górników w kopalniach na początku stanu wojennego. W trwającym od blisko 2,5 roku śledztwie prokurator IPN postawił zarzuty trzem byłym prokuratorom wojskowym, którzy wyjaśniali okoliczności śmierci górników w kopalni "Wujek".
Zdaniem IPN, prokuratorzy nie przeprowadzili wielu podstawowych czynności dowodowych, między innymi, nie zabezpieczyli miejsca zdarzenia i dowodów, takich jak na przykład broni, w którą byli wyposażeni milicjanci pacyfikujący kopalnie.
Zarzucono im także, że celowo umorzyli sprawę, nie przeprowadzając wszystkich niezbędnych działań. Oskarżonym grozi za to kara do 5 lat więzienia.
Podczas pacyfikacji kopalni "Wujek" od milicyjnych kul zginęło dziewięciu górników. Pierwsze postępowanie w tej sprawie prokuratura wojskowa wszczęła bezpośrednio po tragedii i umorzyła, przyjmując tezę o obronie koniecznej milicjantów.
Sprawę wznowiono po upadku komunizmu. Przeprowadzone w tej sprawie dwa procesy nie wskazały odpowiedzialnych za strzelanie do górników w śląskich kopalniach.
Jesienią rozpocznie się prawdopodobnie trzeci proces w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiądzie 17 byłych członków plutonu specjalnego ZOMO, oskarżonych o strzelanie do górników w kopalniach "Wujek" i "Manifest Lipcowy".
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.