Zawaliła się część dachu na lotnisku

Do tragedii doszło ok. godz. 7 na otwartym 11 miesięcy temu terminalu 2E. Na salę odlotów lotniska spadły tony betonu i metalu. Według AFP, najpierw część dachu spadła na pomost prowadzący do wyjścia do samolotu. Pomost zawalił się i także spadł w dół.

Na razie nie wiadomo, ile osób znajdowało się w pomieszczeniu. Byli to głównie pasażerowie odlatujący do Johannesburga w Republice Południowej Afryki i do stolicy Czech, Pragi. Wśród zabitych jest trzech policjantów. Kilkadziesiąt osób odniosło różnego stopnia obrażenia.

Rzecznik francuskich służb ratownicznych, prowadzących akcję potwierdził dane mediów na temat liczby ofiar. Część ludzi nadal znajduje się pod rumowiskiem. Ekipy ratunkowe usiłują do nich dotrzeć. W akcji uczestniczą załogi kilkudziesięciu wozów strażackich, policja, żandarmeria i wojsko. Ratownicy z psami poszukują w rumowisku kolejnych ofiar.

Z lotniska ewakuowano wszystkich pasażerów.

Według jednego z pracowników lotniska, katastrofy nie spowodowała żadna eksplozja, więc jej przyczyną musiały być błędy konstrukcyjne budynku. Ogromny budynek - korytarz o długości 450 metrów został oddany do użytku w październiku ubiegłego roku. Termin był kilkakrotnie przekładany z powodu opóźnień prac oraz wątpliwości dotyczących bezpieczeństwa. Podczas jednej z kontroli komisji odbiorczej z sufitu runęła część oświetlenia.

Prawdopodobieństwo, aby w wypadku na paryskim lotnisku Charles-de-Gaulle, gdzie w niedzielę rano zawaliła się część stropu, ucierpieli obywatele polscy, jest "w praktyce zerowe" - powiedziała PAP konsul dyżurny ambasady RP w Paryżu, Urszula Pać.

Z terminalu, na terenie którego doszło do tragedii, nie odlatują żadne polskie samoloty. Konsulat RP - powiedziała konsul - pozostaje też w stałym kontakcie ze służbami odpowiedzialnymi za akcję ratunkową i gdyby na miejscu był jakikolwiek polski obywatel, ambasada i konsulat zostałyby natychmiast poinformowane.

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: